27.11.2022

Dzisiaj dopiero jestem wstanie do Was napisać. 24 listopada moja teściowa odeszła z tego świata. Ostatnie trzy doby jej życia były zarówno dla niej jak i dla nas strasznym przeżyciem pełnym bólu i cierpienia, jej głównie fizycznego a dla nas emocjonalnego. Jeszcze dzień przed śmiercią cały czas pocieszała nas że będzie dobrze, nie pamiętam kiedy był oststni wpis, ale stan zdrowia teściowej pogorszył się gwałtownie w piątek 17 listopada i z każdym dniem, aż do śmierci było tylko gorzej, we wtorek 22 listopada  lekarz nam powiedział, że jej śmierć to kwestia godzin,  zderzyłam powiadomić najbliższą rodzinę i Ci którzy mogli u chcieli przyjechali się z nią zobaczyć, w środę cały dzień na zmianę siedzieliśmy przy niej synowie oraz synowe i moja siostra (która była dla mnie ogromnym wsparciemza co jestem jej bardzo wdzięczna). Był także ksiądz z namaszczeniem i komunia.   Na noc pielęgniarki kazały iść nam do domu, rankiemcnastepnego dnia przygotowałam chłopakom obiad na ten dzień a sama przygotowałam różaniec i modlitewnik postanowiłam pojechać do ośrodka zmówić z teściowa różaniec oraz koronkę do miłosierdzia. Jeszcze była na tyle świadoma że wiedziała że przyszłam powiedziałam jej że razem się pomodlimy. Poprosiłam pielęgniarki żebym została z nią sama, po wszystkich modlitwach, ból się nasilił wróciły pielęgniarki, dostała kolejna dawkę morfiny na uśmiercenie bólu i kilka minut po 11 odeszła. Byłam z nią do samego końca, chyba tak miało być. Chyba ona jest już w lepszym świecie i jest szczęśliwa bo ja doznałam spokoju. Jej ostatnim życie niem była kremacja. Udało się nam załatwić wszytko w czwartek i piątek. Pogrzeb odbędzie się we wtorek 29 listopada, urna z prochami spocznie razem z jej mężem.

Na pewno pisząc znajdziecie wiele błędów, ale pisałam to co płynęło mi prosto z głowy. Ściskam, na pewno odezwę się wkrótce.