Jeszcze kilka dni i zacznie się nowy rok szkolny. Jak chyba każda mama strasznie jestem przejęta nowym etapem życia mojego syna. Rozmawiając dzisiaj z mężem przypomniałam mi się moja własna historia związana z pierwszym dniem w liceum.
1 września 1993 roku to była środa, Po raz pierwszy usłyszałam dzwonek w nowej szkole. Mieszkałam wtedy na tzw. blokowisku dosłownie 5 minut drogi od mojego liceum. Moje liceum było „młodą” szkołą i nie miało tzw. tradycji, niechętnie było wybierane przez uczniów, Ci którzy wybierali się do liceum to szli do tego z tradycjami ale tam dostawali się naprawdę tylko uczniowie z najwyższymi średnimi na świadectwie. Początkowo miałam iść do Technikum administracji, ale ono było w innym mieście i zdecydowałam się jednak na pozostanie na miejscu i wybrałam właśnie to „młode” liceum. Niestety wiązało się to m.in. z tym, że moje koleżanki i koledzy z podstawówki wybrali inne szkoły jedni zawodowe inni inne licea i technikum ja trafiłam do nowej szkoły nie znając nikogo. Poszłam osamotniona na to rozpoczęcie roku szkolnego. Stanęłam w grupie rówieśników i czekałam na moment gdy zaczną wyczytywać uczniów poszczególnych klas a w moim roczniku było nas nie wielu bo tylko dwie klasy. Nie wiem jak to się stało ale nie usłyszałam swojego imienia i nazwiska w żadnej z klas usłyszałam natomiast moje nazwisko ale imię męskie imię w klasie B przekonana, że nastąpiła pomyłka (mam mało popularne nazwisko rodowe, obecnie tylko mój przyrodni brat może przedłużyć nasz ród chyba, że będzie miał tylko córki i nie przekaże dalej nazwiska, myślę tu oczywiście tylko o części rodziny dotyczącej mojego pradziadka Jana ). Tak jak pomyślałam tak zrobiłam jak padło hasło aby rozejść się do klas udałam się do klasy B, no i oczywiście nie było żadnej pomyłki chłopak który został wyczytany faktycznie miał takie samo nazwisko jak ja, i to nie była właściwa klasa do której trafiłam, zostałam przydzielona do klasy A. Po jakimś czasie wreszcie udało mi się trafić do właściwej klasy, mam nadzieje że mojego syna nie spotka podobna przygoda.
A wracając do chłopaka o tym samym nazwisku gdy już się poznaliśmy okazało się, że jednak należymy do wspólnej rodziny mój pradziadek i jego byli braćmi. Mój pradziadek nie wrócił z wojny i kontakty rodzinne się urwały dlatego go nie znałam. Teraz jak się czasami spotykamy to zawsze się witamy „cześć kuzyn” „cześć kuzynka”.
Heh, w jakich to nieprzewidzianych okolicznościach można poznać rodzinę… 🙂 Nie martw się o Filipa, na pewno da radę. Najtrudniejsze pierwsze dni a potem już z górki 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tego pierwszego dnia to jeszcze nie wiedziałam że jesteśmy rodzina 😀 no mam nadzieje ze będzie dobrze
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wierzę, że Filip da radę. Z oparciem mamy na pewno!:)
Moja siostra tez wybiera się do nowej szkoły. Z klasy nikogo nie zna, ale za to zna kilka osób ze starszych klas. U nas to jest tak, że moja mama, potem starszy brat i ja, a teraz siostra wszyscy wybraliśmy tą samą szkołę. 😝
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jak każda matka martwię się o dziecko, jak Twoje córeczki będą szły do przedszkola a potem szkoły też na pewno będziesz bardzo przeżywać, a szkoła średnia to takie szczególne przeżycie bo niby jeszcze dziecko ale juz inny etap życia juz nie wypada rodzicom być np. Na rozpoczęciu roku. Pewnie nasi rodzice mieli podobne odczucia, chociaż moja siostra i ja bardzo wcześnie musiałyśmy się usamodzielnić.
PolubieniePolubienie
Oczywiście że tak. Ja 3 lata temu przeżywałam nawet 1 dzień przedszkola mojego brata 🙂
PolubieniePolubienie
Rzeczywiście niezwykła historia, oj ale to chyba była stresująca sytuacja
PolubieniePolubienie
oj była stresująca
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wracaj do nas czekamy 🙂
PolubieniePolubienie
już w poniedziałek będę 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Super!
PolubieniePolubienie