I doczekałam ostatniego piątku, powoli można zacząć odliczać godziny do wyjazdu. Wczoraj nie pisałam bo i nie było o czym a nie będę Wam ciągle pisać, że Fryderyka na zmianę raz się śmieje a raz płacze. Kai jednak dzisiaj przyjechał, był przekonany, że jak jutro jadę do domu najwidoczniej się super dogadali z Brittą. Na temat wyjazdu była już rozmowa 2 tygodnie temu że nie mam połączenia, już teraz nie ma co tego roztrząsać. Na dole trwa impreza a ja sobie spokojnie siedzę u siebie w pokoju, chciałam napisać wcześniej ale laptop mi coś szwankuje i co chwilę się wiesza chyba tym razem będąc w Polsce ulituję się nad nim i oddam go do oczyszczenia.
Już jestem zmęczona, nie fizycznie ale mózg już nie chce tak pracować jak na w pierwszych tygodniach pracy. Śmiałam się dzisiaj do Jutty, że moje ciało jest jeszcze w Niemczech a myśli już w Polsce. Jeszcze mówienie to jako tako mi idzie, ale mam problem ze zrozumieniem prostych zdań już mi się po prostu nie chce myśleć po niemiecku. Teraz już pakowanie i do domu. Dałam wczoraj Jutcie jedną z kartek świątecznych, była zaskoczona, dzisiaj ja dostałam od niej takiego fajnego krasnala. Będzie sobie stał na półce u mnie w pokoju, fajna pamiątka

Uciekam, spać idę. Dobrej nocy.
I zaraz będziesz u rodziny ❤️
PolubieniePolubienie
Po tylu tygodniach i tak rozchwianej podopiecznej masz prawo być zmęczona. Na szczęście to już prawie za Tobą 🙂 Miłego i przede wszystkim spokojnego weekendu 🙂
PolubieniePolubienie
Te ostatnie dni ciągną się najbardziej..to jednak już prawie w domu.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Oj ciągną się to prawda
PolubieniePolubienie